Plaża, hamak i rozbój. — Zipolite, Mexico. Po mojemu. Read on the original site · Journey home — Amman, Jordan. - travelpod.com. Dilbert Creator ...
Od wczoraj jestem w Zipolite. Trafiłem akurat w okres spokoju. Jest po sezonie i przed sezonem. W grudniu znów zaczynają napływać turyści. Poznałem Alę, która mintutaj towarzyszy. Zaaranżowała mi nocleg w hamaku u kolegi kolegi na plaży!
Po tym jak się poznaliśmy nauczyła mnie robić quesadille z serkiem który jest trochę jak oscypek. Poznałem jej wszystkich znajomych. Ala uwrażliwiła mnie na komary. Przeszła w swoim życiu dengę, która jest tu dość popularna. Muszę więc uważać na komary. Mam co prawda repelent, ale nie wiem na ile działa, póki co nie xzuję ugryzień i to pomimo spania na dworze w hamaku.
Nauczyli mnie w końcu chociaż trochę tańczyć po latynosku. Oczywiście potrzebuję dużo praktyki, ale dawałem radę
. Może duszy tancerza nie mam, ale coś zawsze się da z człowieka wydobyć.
Potem zostaliśmy napadnięci! Szliśmy sobie plażą w trójkę. W pewnym momencie zobaczyłem, że kolega Ali z kimś się szarpie. Myślałem, że to jakiś żart. Że to jego kumpel. No bo kto by nas atakował na 30 metrów przed restauracją pełną ludzi. Dostałem komendę - biegnij. To pobiegłem. Koledze Ali nic się nie stało i nic nie stracił, ale następnym razem chyba pomimo komendy biegnij powinienem zostać i mu pomóc :/ No ale wiecie, jak w obcym kraju ktoś krzyczy - uciekaj to uciekasz a nie się zastanawiasz o co chodzi.
Dzisiaj znów będę spał w hamaku. Mam nadzieję iż jutro również, a potem na dwie noce się zatrzymam w tanim hostelu, żeby wypocząć i ruszyć w drogę. Cały czas mam plan, żeby ten dyatans pokonać na stopa, ale jeśli znajdę jakiś sensowny transport to pojadę.
No comments:
Post a Comment
Thank you. Comments are welcome.
ivan